Dzisiaj chciałbym jeszcze raz wypowiedzieć się na temat szkodliwości bólu, który zadają swoim pacjentom różnej maści terapeuci. Niektórzy nawet twierdzą, że „ból oczyszcza” lub, że jest on pozytywny, prowadząc do „uzdrowienia”. Zdaję sobie sprawę, że niewiedza jest najczęściej nierozpoznana i przykryta dumą, dlatego ciągle wypowiadam się na ten temat, mając nadzieję, że choć część ludzi zmieni metody i nie obarczy dodatkowymi traumami klientów, poszukujących pomocy. Mam też nadzieję, że osoby używające słowa „dyplomowany” przed zawodem (na przykład refleksolog), zdobędą choć podstawy wiedzy z zakresu anatomii i fizjologii ciała człowieka, aby „po pierwsze nie szkodzić” swoim klientom.
Zacznijmy od tego, co robią refleksolodzy lub akupresurzyści. Upraszczając, można powiedzieć, że znajdują receptor lub grupę receptorów, które następnie uciskają. Żeby osiągnąć zamierzony rezultat, powinni czynność kilkakrotnie powtórzyć, naciskając tak, aby doszło do przekazania impulsu: z receptora do ośrodkowego układu nerwowego. Zapewniam was, że nawet lekki nacisk zostanie zarejestrowany. Wrażliwe nawet na lekki dotyk ciałka krańcowe, przekażą informację połączonemu z nimi nerwowi czuciowemu, która pobiegnie obwodowymi nerwami czuciowymi do rdzenia kręgowego a potem do kory mózgowej. Tam nastąpi analiza, która po chwili dotrze również do świadomości osoby, która odczuwa ucisk.
Gdy uciśniemy za mocno, powstanie ból. Ciałka krańcowe są wyspecjalizowane i jedne są wrażliwe na dotyk, inne na zmiany temperatury, wibracje i w końcu na ból. Refleksologia polega na stymulowaniu dotykowym, cieplnym lub wibracyjnym. Ból natomiast jest nie tylko zbędny ale i szkodliwy. Gdy nacisk przekracza próg bólowy, klienci sztywnieją i napinają mięśnie. Pobudzony receptor bólowy przekaże natychmiast impuls do rdzenia kręgowego, a w ciele dojdzie do odruchu bezwarunkowego. Nastąpi blokada i zamiast równowagi w organizmie dojdzie do obrony przed niechcianym bodźcem. Gdy przytrzymamy nogę klienta i dalej będziemy go torturować, informacją dojdzie do podwzgórza, który wydzieli kortykotropinę, dzięki której przedni płat przysadki uwolni ACTH do krwi. Natychmiast po tym ACTH zostanie wyłapany przez receptory w korze nadnerczy, które jak na rozkaz wyrzucą jednocześnie trzy hormony: kortyzol, adrenalinę i noradrenalinę. Dzięki kortyzolowi wolne kwasy tłuszczowe zostaną zmobilizowane, a kolejne hormony wycofają część krwi z mniej priorytetowych miejsc (na przykład ze skóry) do mięśni. To wszystko stanie się w bardzo krótkim czasie i gdy usłyszymy syk klienta, cały organizm będzie w stanie gotowości do walki.
Refleksolodzy i inni naturoterapeuci zajmujący się metodami przywracającymi harmonię w organizmie, powinni zdać sobie w końcu sprawę z tego, że sprawiając ból – szkodzą. Najskuteczniejszą metodą jest edukacja. Mamy XXI wiek i dostęp do nauki jest bardzo łatwy. Ukończenie dwudniowych warsztatów niewiele daje, dlatego niezależnie od tego jaką szkołę wybieracie, uczcie się tego, jak funkcjonuje człowiek. Jeśli posiądziecie choć trochę wiedzy zrozumiecie, że bieganie po całej stopie nie przywraca homeostazy i że sesja refleksologiczna wymaga inteligentnego planu i właściwej kolejności. Bo żeby na przykład pobudzić nadnercza do wyrzutu adrenaliny, trzeba stymulować podwzgórze i przysadkę, a potem pobudzić układ krwionośny, aby przyspieszyć proces, na którym nam zależy. A ból to wszystko zakłóci i zniszczy całe piękno, które mogłoby się wydarzyć.