JAKIE WARUNKI POWINIEN SPEŁNIAĆ REFLEKSOLOG.

Często, gdy organizuję warsztaty refleksologiczne, pada pytanie „czy trzeba spełniać jakieś wymagania”, żeby dostać się na kurs. Pytający mają zazwyczaj na myśli wcześniejsze doświadczenie lub ukończone kursy, nie myśląc w ogóle o predyspozycjach do wykonywania danego zawodu. A przecież nie ma nic ważniejszego od zamiłowań i popędów, bo to one, gdy zrealizowane, przemieniają się w spełnione marzenia. Tak więc, gdy pada takie pytanie, wiem że kandydat nie spełnia swoich marzeń, tylko próbuje (z różnych pobudek) zdobyć nowe umiejętności. Czasami motywują go chorzy członkowie rodziny, czasami bodźcem jest perspektywa nowej pracy, zdarza się też, że inspiracją jest chęć poznania nowych ludzi lub w najgorszym wypadku nuda.

To nie są wystarczająco dobre powody. Wybór zawodu powinien wiązać się z pasją, chęcią rozwoju i radością z wykonywania danej pracy. W innym wypadku, życie zawodowe stanie się koniecznością, a praca po godzinach, wyniszczającym koszmarem. Nie życzę nikomu, żeby był refleksologiem z przymusu, albo nawet z przypadku, czy nierozsądnego wyboru. Wyobrażacie sobie dotykać stóp przez kilka godzin dziennie i nie widzieć w tym wyższego znaczenia? Albo masować stopy obcych ludzi, bo na tym polega ten zawód? Koszmar!

Pracując w instytucje opieki psychiatrycznej, miałem wielu pacjentów. Byli to dorośli ludzie, którzy nie potrafili dbać o siebie i swoje potrzeby. Raz na sześć tygodni odwiedzał nas pan podolog, który (wydawało mi się) wykonywał swoją pracę za karę. Był wyraźnie nieszczęśliwy i patrzył na stopy pacjentów z wyraźnym obrzydzeniem. Współczułem mu patrząc jak się męczy i nawet raz, zupełnie niewinnie zapytałem, czemu wybrał taki właśnie zawód. Odpowiedź wcale mnie nie zaskoczyła. Wiele lat wcześniej, Urząd Pracy ( w Wielkiej Brytanii) skierował go na bezpłatne szkolenie, rozpoczynając nowy rozdział w jego życiu. Ot, cała historia.

Refleksolog powinien być dobrym człowiekiem. I nie chodzi mi tutaj o przyklejony uśmiech lub przesadną miłość do wszystkich istot we wszechświecie, ale o zwykłą ludzką uczciwość, tolerancję i nieszkodzenie tym, których się nie rozumie. Chęć niesienia pomocy powinna być głównym motywem wyboru tego zawodu, a ciekawość ludzi i otaczającego nas świata jedną z dominujących cech kandydatów na refleksologów. Cechami drugorzędnymi powinny być mądrość i współczucie, zainteresowania medycyną naturalną oraz chęć rozwoju i uczenia się nowych rzeczy. Bardzo ważna jest otwartość umysłu, skłonność do radości, pozytywny i otwarty charakter i wnikliwość, bez której trudno rozwiązać nawet proste problemy. Miłość do drugiego człowieka jest również niezbędna.

Jeśli miałbym powiedzieć, jaki nie powinien być refleksolog, to pierwszą cechą przychodzącą mi do głowy jest zawziętość. Upór też nie jest wskazany, ani zapalczywość. Czasami spotykam ludzi dumnych, zadufanych w sobie. Kiedyś, będąc na spotkaniu refleksologów i naturoterapeutów w Londynie roześmiałem się takiej jednej pani w twarz, bo tak mocno zachwyciła się sobą, że straciła kontakt z rzeczywistością. Pamiętam, że nie mogłem zrozumieć, jak można wpaść w samouwielbienie dzięki masowaniu stóp. W Azji uważają, że jest to jeden z najgorszych zawodów… I to mnie właśnie rozbawiło.

Kocham swój zawód i widzę w nim ogromny potencjał. Mam fiksum-dyrdum na punkcie medycyny naturalnej i czuję kontakt z otaczającymi mnie ludźmi i przestrzenią. Uwielbiam odkrywać nowe rzeczy i gdy okazuje się, że moje nowe metody działają, nie mogę spać z podniecenia. Albo gdy ludzie dzwonią do mnie kilka dni po sesji, by jeszcze raz podziękować. Mało rzeczy cieszy mnie bardziej. Uwielbiam ten moment, gdy widzę jak wyładowania w aurze człowieka zaczynają się uspokajać i jak ciało się rozluźnia. Na twarz wchodzi wtedy delikatny uśmiech, a puls i oddech się wyrównują. Wtedy wiem, że pomagam i że ciało klienta zrozumiało moje sygnały. Wtedy i na mnie spływa błogość. Zamykam wtedy oczy i pracuję dalej w skupieniu.

Łączę metody. Stworzyłem wiele nowych sesji, nadając im imiona. Sprawia mi ogromną radość dzielenie się nimi z innymi ludźmi, a największe zadowolenie pojawia się gdy słyszę „Frederick, to naprawdę działa”. Wtedy się spełniam i nabieram nowych sił do działania. Rozwijam skrzydła i daję z siebie jeszcze więcej.
Więc tak – zapisując się na warsztaty, powinno spełniać się przynajmniej jedno wymaganie. Trzeba pragnąć własnego rozwoju, poprzez uszczęśliwianie innych. Nic więcej.

Jeden komentarz