Bądźmy lepszą wersją siebie samych

O leczeniu i etyce.

Leczenie dotykiem jest najprawdopodobniej najstarszą formą terapii, wzbudzającą w organizmie reakcje, dzięki którym pozostaje dłużej zdrowy. Dotyk jest również naturalnym i wrodzonym odruchem, dzięki któremu próbujemy zrobić to, co w naszej mocy, by pomóc bliskim. Łapiemy i przytulamy nasze dzieci, dotykamy siebie nawzajem, przekazując miłość i dobrą energię, łapiemy się za bolące miejsca, czując gdzieś w głębi serca, że to wystarczy. Że mamy tę moc… Dobry dotyk niesie emocje, wibracje i bioenergię, dzięki której możemy leczyć: siebie i innych. Samo przytulanie może zwalczyć ciężkie choroby, uśmierzyć ból lub przynajmniej wspomóc proces leczenia. Wszyscy o tym wiemy.

Terapie dotykowe mają wspólny mianownik, choć pochodzą z różnych czasookresów i szerokości geograficznych. Wszystkie powstały spontanicznie, jako naturalna droga do zdrowia. Refleksologia, z całą pewnością pojawiła się wtedy, gdy kogoś z naszych przodków rozbolała stopa. Najprawdopodobniej, osoba ta złapała się za stopę i odruchowo ją rozmasowała. Pojawienie się masażu stóp, było tylko kwestią czasu. W kolejnych stuleciach, musiano zauważyć, że poszczególne części stopy lub ciała oddziałują na inne, a rozmasowanie na przykład zgrubienia na kostce, niweluje ból w biodrze. I tak dalej. Gdyby nie średniowiecze, ponad tysiącletnia czarna dziura w historii ludzkości, być może potrafilibyśmy teraz więcej. Choć z drugiej strony, cieszę się, że mogę jeszcze coś odkrywać.

Dotyk i energia są w naturopatii nierozdzielne i nie mogą istnieć bez siebie. Ciało człowieka jest przecież zbudowane, tak jak wszystko we wszechświecie z energii, i tylko inny jej rodzaj może na nią wpłynąć. Lekarze widzą ciało, jako bryłę mięsa, w której zachodzą liczne procesy fizjologiczne. Gdy coś nie działa, aplikują różnego rodzaju trucizny, które w małym stężeniu nazywają lekami. Leki nie zabijają, ale szkodzą. Jeśli ktoś uważa inaczej, zwyczajnie brakuje mu wiedzy. Działania uboczne są wyszczególnione na każdej ulotce, dołączonej do opakowania. Naturoterapeuci korzystają stawiają na profilaktykę, a gdy jest na nią zbyt późno, korzystają z dobrodziejstw natury lub stymulują ciało, zachęcając je do podjęcia walki z patogenami. To niesamowite, że tak wiele ludzi zapomniało, że nasz organizm posiada cudowne właściwości do samoleczenia. Przecież wszyscy wiedzą, co to jest placebo i jakie daje rezultaty. Puste kapsułki, pozbawione substancji leczniczych, działają tak samo jak najsilniejsze leki, jeśli tylko pacjent uwierzy w ich działanie. To jest właśnie uśpiona siła w każdym z nas! I to uruchamiają terapie dotykowe: akupresura, refleksologia, akupunktura i wiele innych, mniej znanych metod.

W przeciwieństwie do lekarzy, naturoterapeuci widzą człowieka holistycznie, traktując go jako całość, funkcjonującą i współdziałającą z otaczającym ją światem. Przecież nasze ciało składa się z organów, a te z tkanek i później komórek. Każda komórka to cegiełka, z której jesteśmy zbudowani. Znajdują się w niej organelle, a te z kolei zbudowane są z atomów. Atomy składają się z mniejszych elementów: neutronu, protonu i krążącego wokół nich elektronu. A te stworzone są z kwarków, które powstają z energii. Patrząc z tej perspektywy, wszystko jest energią. Nawet zamknięte na prawdę, nieczułe, kamienne serca niektórych.

Choroby powstają z energetycznych zaburzeń. Przecież to jest oczywiste. Gdy się denerwujemy – chorujemy. Gdy nie mamy przestrzeni dla siebie i ciągle żyjemy w stresie, pojawiają się zaburzenia, które prowadzą do chorób układu pokarmowego, krążenia i tak dalej. Niektórzy myślą, że pomogą im leki, a one tylko usypiają symptomy, rujnując po cichu inną część naszego ciała. I czasami ducha. Znam wielu ludzi, którzy nie tylko nie wyzdrowieli, ale nawet zmarli z powodu lekarstw. Najczęściej zabójcze, okazywały się leki cytostatyczne, przeciwbólowe, sterydy i szczepionki. I to, w naszym współczesnym świecie jest okej. Lekarz dał truciznę, która zabiła pacjenta. „Zdarza się”. Gdyby nie pomogły ziółka, albo akupresura, pełen hejtu słowotok, nigdy by się nie skończył.

Z drugiej strony, medycyna alternatywna jest często traktowana bardzo płytko. Wiele osób przyjmujących klientów w gabinetach, nie ma zamiaru skalać się wiedzą, bez której jakiekolwiek formy wspomagania leczenia stoją pod znakiem zapytania. I te osoby najczęściej wygłaszają teorie, z których niektóre mogą okazać się szkodliwe dla innych. Sam byłem świadkiem tak wielu błędów popełnionych przez naturoterapeutów, że raz za razem odbierało mi mowę. A wystarczyło przecież posiąść podstawową wiedzę i mieć świadomość, że liścia senesu nie łączy się z korzeniem lukrecji, zwłaszcza u osób starszych, bo spowodować to może utratę jonów potasu, a żeńszeń nie jest najlepszym pomysłem na wzrost aktywności u osób z cukrzycą. Albo, że masażu refleksologicznego nie wykonuje się u osób po przeszczepie, bo może to doprowadzić do śmierci klienta. Że kamertonów i mis tybetańskich nie stawiamy na rozruszniku serca… Można by tak wymieniać. Niestety brak regulacji prawnych doprowadził do choasu, gdzie każdy, bez wyjątku może być terapeutą. Dietetyk może skończyć jednodniowy kurs i karmić swoimi pomysłami ludzi. Czasami słucham, co mówią „współcześni znawcy diet” i każdy mówi coś innego. Refleksologiem można być bez żadnego kursu. Firmy szkoleniowe wprowadzają ludzi w błąd, wmawiając im, że muszą zdać egzamin i uzyskać dyplom, który tak naprawdę nie ma żadnej wartości. Masażysta może otworzyć gabinet, z byle jakim papierkiem. Kurs online wystarczy. Psychoterapeuta, może obwołać się znawcą psychiki ludzkiej i leczyć pacjentów z zaburzeniami psychicznymi… Tak to wygląda. A mnie nie chodzi o papier, tylko o to, żeby terapeuci byli osobami godnymi zaufania, a nie szarlatanami odwalającymi manianę!

Rozumiem wszystkich tych, którzy nie mają pojęcia, co robić, bo chaos informacyjny wprowadza celowe pomieszanie. W Indiach na przykład działają swoiste gangi, które wprowadzają w błąd turystów – żółtodziobów, doprowadzając ich do rozpaczy. I gdy tamci mają już dość, oferują płatną pomoc. Na tej samej zasadzie funkcjonuje cały współczesny świat. Jesteśmy zarzucani reklamami leków, zmuszani do przyjmowania szczepionek na chorobę, która jest z nami od zawsze, zastraszani i maltretowani przepisami ograniczającymi naszą wolność, zniewalani przepisami nakazującymi spowiadać się państwu z tego, na co wydajemy pieniądze. Doprowadzani do łez, do stresu i w końcu do chorób. Ale czy ktoś myśli, że utrzymywanie osób powyżej 65 roku życia, ma dla systemu jakiś sens? No właśnie. Dlatego też współczesność stara się zmieść osoby starsze z powierzchni ziemi tak szybko, jak to możliwe. A jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, należy zapytać, czemu na przykład system wycofuje się z finansowania chorób rzadkich, trudnych do wyleczenia lub kosztownych. Każdy z nas przecież widzi codziennie, bezradnych rodziców i umierające, cierpiące dzieci, które nie obchodzą nikogo. Niepotrzebnie przywykliśmy do okrucieństwa i bezduszności.

Leczenie dotykiem jest bardzo skuteczną metodą wskazującą drogę do zdrowia, która jest tania i jeśli dobrze wykonana – pozbawiona skutków ubocznych. Refleksologia wykorzystuje fizyczne punkty na ciele, które nazywa refleksami. Ich stymulacja wpływa na ośrodkowy układ nerwowy i endokrynalny, prowadząc w rezultacie do równowagi w organizmie. Akupunktura i akupresura koncentrują się na wyrównaniu energii w zewnętrznych kanałach energetycznych, zwanych meridianami. Odpowiednia stymulacja punktów na ciele, prowadzi do homeostazy energetycznej i tym samym do poprawy zdrowia. Terapia biegunowości jest techniką równoważącą energię pomiędzy punktami dodatnimi i ujemnymi. Dzieki takiemu wyrównaniu energii, wyrównuje się bilans przemian wewnętrznych w organizmie, co gwarantuje wewnętrzną harmonię. Bioenergoterapia, Kwantowy Dotyk oraz leczenie wibracjami doprowadzają do wyrównaniu energii w wewnętrznych kanałach energetycznych, co inicjuje proces oczyszczania od wewnątrz. Rezultaty są niemal natychmiastowe. Reiki jest rodzajem bioenergoterapii i polega na przekazywaniu życiodajnej energii, również na odległość.

Mniej znane metody, wywodzą się z kultur południowoamerykańskich, afrykańskich i europejskich. Nic nie działa lepiej na trawienie i nie łagodzi napięć jak słowiański masaż brzucha. Albo bańki, które potrafią zabrać ból i stan zapalny już po pierwszym zabiegu. Różnego rodzaju opukiwania, klaśnięcia, uderzenia pękami ziół potrafią zdziałać cuda, bo tak nazywane są szybkie i niespodziewane wyleczenia. Przytulenia, uściski, miejscowe nagrzewania i oziębiania… to wszystko jest spuścizna ludzkości, którą pchamy w otchłań zapomnienia. Nie dopuśćmy do tego. Uczmy się i rozwijajmy.

Komentowanie tego wpisu zostało zamknięte!