WAKACJE I WARSZTATY NATUROPATYCZNE W NEPALU. MARZEC 2024.

Pierwsze międzykontynentalne warsztaty naturoterapeutyczne MRA odbyły się w Nepalu, w dniach od 3 do 17 marca 2024. Organizatorami wyjazdu byli Frederick i Martin Rossakovscy – Lloyd, których pasją jest podróżowanie i dzielenie się pięknem świata z innymi. Twórcą programu edukacyjnego i wszystkich materiałów szkoleniowych był Frederick Rossakovsky-Lloyd, założyciel MRA (Modern Reflexology Academy) i VSA (Vibrational Sound Academy), których celem jest wspomaganie procesów leczenia i utrzymywanie zdrowia u ludzi.

Warsztaty rozpoczęły się uroczystą kolacją i koncertem muzycznym, gdzie tybetański bard śpiewał lokalne ballady o miłości i tęsknocie za ojczyzną. Po posiłku uczestniczki zmęczone długim lotem poszły odpocząć do swoich hoteli. Następnego dnia spędziliśmy czas lokalnie. Pogoda była przepiękna: na błękitnym, pozbawionym chmur niebie, świeciło słońce, rozgrzewając powietrze do dwudziestu pięciu stopni Celsjusza. Chodziliśmy wokół stupy zbierając zasługę, a później pokazaliśmy kursantkom lokalne sklepy i nauczyliśmy skrótów, którymi mogły wygodnie przemieszczać się po okolicy. Wieczorem pojechaliśmy do Świątyni Pashupatinath znajdującej się niedaleko centrum stolicy, w pobliżu rzeki Bagmati. Tak naprawdę kompleks składa się z setek różnej wielkości świątyń i zajmuje 246 hektarów. Żyją tu asceci i jogini, którzy wybrali duchową drogę życia. Otaczają ich małpy, jelenie i inne dzikie zwierzęta, których jest tu naprawdę dużo. Jednak główną przyczyną dla których przychodzą tu ludzie są kremacje. Każdy kto umrze, przynoszony jest nad rzekę i palony na ghatach – wielkich schodach wchodzących do wody, która po każdej ceremonii przyjmuje prochy tych, których duchy poszybowały do innych światów. Tego dnia uczyliśmy się medytacji uziemiającej i równoważącej wewnętrzną energię.

Następny, równie piękny i słoneczny dzień, poświęcony był zwiedzaniu miasta Bhaktapur, znanego jako Miasto Wielbicieli. To starożytne miasto, słynie z eleganckiej sztuki, bajecznej kultury, kolorowych festiwali, tradycyjnych tańców i rdzennego stylu życia społeczności Newari. Znajduje się zaledwie 12 kilometrów na wschód od Katmandu, ale jest od niego całkiem inne. Zostało założone w XII wieku przez króla Ananda Dev Mallę. Podziwialiśmy wiele zabytków i poznawaliśmy lokalne zwyczaje. Po powrocie do stolicy odbyły się kolejne warsztaty, których tematyką była praca z moksą w zastosowaniu przeciwzapalnym i przeciwbólowym.

O poranku, tuż po wschodzie słońca podjechał wielki jeep i zabrał wszystkich do nepalskiej dżungli. Zdecydowaliśmy się wyjechać wcześnie rano, ponieważ napalskie drogi nie należą do najłatwiejszych. Po dwóch godzinach zatrzymaliśmy się na kawę w przydrożnej górskiej kawiarni, a godzinę później zjedliśmy pyszny lunch, podziwiając coraz lepiej widoczne szczyty Himalajów. Później jednak zniknęły, ponieważ Chitwan – gorący i wilgotny rezerwat przyrody, leży przy granicy z Indiami, skąd góry nie są widoczne. Po zakwaterowaniu się w pokojach i odpoczynku, odbyły się warsztaty z zakresu wspomagania leczenia rwy kulszowej oraz bólów: kręgosłupa i mięśni na plecach. Ćwiczyliśmy na tarasie, wyginając ciała w różny sposób.
Dzień czwarty przeznaczony był na safari. Najpierw popłynęliśmy łódką po pełnej krokodyli rzece Gandak. Młode osobniki wydawały się niegroźne, ale te pięciometrowe wzbudzały w nas wielki respekt. Przepływając obok milczeliśmy posługując się językiem migowym. Później, gdy dopłynęliśmy do brzegu, przewodnik wyjaśnił nam, jak należy się zachować, gdy spotkamy: tygrysa, nosorożca, hipopotama lub słonia. Obserwowałem przerażenie w oczach uczestniczek i bardzo dobrze się bawiłem. Po spacerze i lanczu, pojechaliśmy na przejażdżkę po dżungli, wypatrując zwierząt. Najbardziej podobały się wszystkim słonie, które karmiliśmy bambusowymi pędami.

Kolejnym kierunkiem była Pokhara. Drugie co do wielkości miasto w Nepalu, tak zwana „Brama na Dach Świata”. Tutaj przyjeżdżają wszyscy himalaiści i osoby pragnące wejść tak wysoko, jak tylko pozwoli duch i ciało. My podziwialiśmy najwyższe góry świata z dystansu , medytując na wzgórzach pozwalających nam chłonąć niesamowite widoki. Odwiedziliśmy dumnie siedzącego na wzgórzu boga – Śiwę, Stupę Pokoju, zwiedziliśmy lokalne wioski i lasy, schodząc z wysokich wzgórz sekretnymi ścieżkami. W drodze odwiedziliśmy wioskę uchodźców tybetańskich, gdzie wiele osób kupiło pamiątki. W hotelu, na przestronnym tarasie odbyły się warsztaty z zakresu masażu powięziowego, a piski i krzyki rozciągały się daleko poza granice miasta 🙂

W Pokharze znajduje się piękne i rozległe jezioro Phewa. Wokół znajduje się wiele knajp i restauracji, w których poznawaliśmy lokalne i międzynarodowe smaki potraw i win. Tutaj też podziwialiśmy najpiękniejszy zachód słońca, które nagle robi się czerwone i wpada za śnieżnobiałe góry, w jednym momencie zmieniając ich kolor z białego na czarny. Wtedy też czerwona poświata rozpala wody jeziora, które wydają się płonąć. Pokhary nie da się zapomnieć…

W drodze powrotnej do domu, zatrzymaliśmy się w Bandipur, które przypomina europejskie, stare miasteczka. Dlatego często mówi się o nim jako o „perle Nepalu”. Jedzenie jest tu unikalne, a pamiątki i rękodzieło niepowtarzalne. Organizując wycieczkę postanowiliśmy zapoznać kursantki z tradycyjnymi smakami. Dlatego po zakwaterowaniu się w hotelu, zeszliśmy do wioski, gdzie żadni turyści się nie pojawiają. Usiedliśmy na glinianym tarasie wiejskiej chaty i patrzeliśmy jak gospodyni domu przygotowuje nam obiad. Zostaliśmy również poczęstowani roksą, lokalnym trunkiem, który rozśmiesza. I rzeczywiście w oczekiwaniu na obiad tarzaliśmy się ze śmiechu. A obiad był doskonały, choć jego przyrządzanie na naszych oczach wywoływało wiele obaw 🙂

Po powrocie do stolicy mieliśmy wiele warsztatów, a program był napięty. Odwiedziliśmy stupę Swayambu, gdzie znajduje się czakra aktywująca i oczyszczająca splot słoneczny. Uczestniczyliśmy w niesamowitym koncercie mis i gongów, oraz w warsztatach leczenia dźwiękiem, wibracjami i kryształami. To było niewiarygodne doznanie. W kolejnych dniach odbyły się warsztaty z zakresu diagnostyki według zasad medycyny tybetańskiej i ayurwedyjskiej. Kursantki nauczyły się badać puls, analizować wygląd języka i odczytywać znaki z rąk i twarzy. Cały czas zwiedzaliśmy, pokazując kursantkom piękno starożytnych miasteczek i zapoznając je z lokalnymi legendami.

Warsztaty naturoterapii zakończyły się certyfikowanym kursem dla początkujących z zakresu leczenia dźwiękiem i wibracjami płynącymi z mis tybetańskich. Pełny kurs odbędzie się we Wrocławiu, w dniach 29-30 czerwca 2024 (mamy 2 ostatnie miejsca).

Uczestniczki pokochały Nepal i tutejszą kulturę. Te dwa spędzone razem tygodnie były dla wszystkich wielką przygodą. Spełniliśmy swoje marzenia i nauczyliśmy się siebie, jeszcze lepiej.
Następne warsztaty w Nepalu w przyszłym roku. Można zapisywać się już teraz (będzie łatwiej zapłacić, rozkłądając kwotę na wiele rat).

Komentowanie tego wpisu zostało zamknięte!